Czym dla Ciebie jest pełnia szczęścia? Spokojny sen? Wygrana w totka? Szczęśliwa rodzina? Tarta z wiśniami? A może po prostu moment, w któ...

F*R*I*E*N*D*S

Czym dla Ciebie jest pełnia szczęścia?
Spokojny sen? Wygrana w totka? Szczęśliwa rodzina? Tarta z wiśniami?
A może po prostu moment, w którym możesz spokojnie usiąść i np. poczytać książke lub posłuchać ulubionej muzyki?
Pełnia mojego szczęścia to moje przyjaciółki.
To nie są zwykłe przyjaciółki, on nie, to osoby, którym mogę powiedzieć wszystko mając pewność, że nie zostane osądzona, osoby, które są spełnieniem wszystkich moich marzeń. To one wspierały mnie gdy nie radziłam sobie ze szkołą. To one zrobiły mi niespodzianke na urodziny, której nigdy nie miałam.
18-ste urodziny to ważny okres w życiu człowieka, ale nie oczekiwałam dużo chciałam tylko spędzić miło czas z dziewczynami. Ale te moje kochane małpy zrobiły coś niesamowitego, przyszły z tortem do Galerii i na stoliku przygotowały wszystko. Tego się nie spodziewałam. Piękny tort ze świeczką w krztałcie liczby 18.


No i cudowny prezent, (który pewnie był cholernie drogi, za co je nienawidze ;) ). Zaśpiewały "Sto lat" i rozdały czapeczki urodzinowe. Ludzie się gapili, ale miałam to w głębokim poważaniu, bo byłam z nimi, moimi aniołami, dzięki którym chce mi się żyć.
Tak jak każdy człowiek nie są doskonałe, ale te ich małe wady przykrywają ogromne serca.
Nie wyobrażam sobie żebym mogła je stracić. Taka przyjaźń to więcej niż cokolwiek.
Miałam dużo przygód z tzw. "przyjaciółmi na dobre i na złe", ale im chodziło tylko o to bym ja była tą, która ma być dobrą przyjaciółką. Nieszanowali mnie. Byłam ich maskotką i chociaż kochałam ich nad życie to w końcu to zrujnowali i nawet im mnie szkoda nie było. Wiedzieli, że sobie oczy wypłakuje i że cały mój świat się rozpadł.
Dlatego tak bardzo cenie sobie moje przyjaciółki. Żadna nie jest "guru" naszej grupy, wszystkie jesteśmy równe. Kochamy się i zrobiłybyśmy dla siebie wszystko.

Doceniajcie swoich przyjaciół nawet gdy nie są idealni, bo lepszych możecie nie spotkać.

(Ta blondynka w fioletowej koszuli w krate to ja ;) )

(Ta blondynka w okularach to też ja :* )



Kocham was dziewczyny i dziękuje za wszystko !
xx

Chcę podziękować Niezdarze za nominacje. Szczerze mnie to zaskoczyło bo jestem tu nowa :) Dzięki :* MOJE ODPOWIEDZI: 1. Co spowodowało, ż...

LIEBSTER BLOG AWARD

Chcę podziękować Niezdarze za nominacje. Szczerze mnie to zaskoczyło bo jestem tu nowa :) Dzięki :*

MOJE ODPOWIEDZI:

1. Co spowodowało, że zaczęłaś blogować?

W sumie to nie wiem. Po prostu napisałam to co myśle na telefonie i postanowiłam się tym podzielić z innymi.

2. Komu ze swojego otoczenia możesz zaufać i dlaczego?

Napewno mojej rodzicielce. Wiem, że zawsze chce dla mnie jak najlepiej i mogę na niej polegać. Są jeszcze moje przyjaciółki, na których nigdy się nie zawiodłam. Wiem, że im mogę zaufać.

3. Co jest dla Ciebie najważniejsze?

Tak szczerze? Święty spokój.

4. Jakie jest Twoje największe marzenie?

Może mi nie uwierzycie, ale marze o tym aby polecieć w kosmos i po kolei go odkrywać.

5. Jaka jest różnica pomiędzy złem, a gorszym złem?

Nie ma. Zło to zło.

6. Jaki jest Twój ulubiony kolor, z czym Ci się kojarzy i dlaczego?

Zielony. Sprawia, że jestem spokojniejsza.

7. Jakim jesteś człowiekiem?

Według mnie mogłoby być lepiej. Ale chyba nie jest tak źle.

8. Czym dla Ciebie jest radość?

Pewność, że ktoś szczerze mnie kocha mimo moich licznych wad.

9. Co sprawia, że zapominasz o otaczającym Cię świecie?

Książki i Marilyn Manson.

10. Co zrobiłaś dzisiaj i co chcesz zrobić jutro aby żyć tak jak Ty tego chcesz?

Dziś i jutro - wizyta u ortopedy. Chodze do niego by w końcu móc poruszać się bez kul.

11. Ile pieniędzy Ci potrzeba do szczęśliwego życia?

Myśle, że 2 miliony mi wystarczą.

A tak naprawde to tyle by mi starczało i żebym mogła jeszcze mieć co odkładać.

NOMINUJĘ:

Aglauros Blog
Dark Roseberry
Lipcową
Mam motylki

PYTANIA DLA WAS:

1. Dlaczego założłaś bloga?

2. Twoje hobby.

3. W czym jesteś dobra?

4. Lubisz jeść?

5. Co byś zrobiła dla najbliższych?

6. Co myślisz o dzisiejszych metodach wychowawczych?

7. Ulubiony kolor i dlaczego?

8. Jakie książki czytasz?

9. Czego nienawidzisz?

10. Ulubiony film? Serial?

11. Jakiej muzyki słuchasz?

xx

Wiecie co szczerze mnie wkurza? Siedze sobie spokojnie na wf-ie i słucham muzyki, (nie ćwicze gdyż mam dosyć pokaźną liczbę chorób i uszkod...

Diabeł ubiera się u Prady

Wiecie co szczerze mnie wkurza?
Siedze sobie spokojnie na wf-ie i słucham muzyki, (nie ćwicze gdyż mam dosyć pokaźną liczbę chorób i uszkodzeń ciała), gdy podchodzi koleżanka z klasy, siada obok mnie i pyta czego słucham.
Pokazuje jej, a ona wielkie oczy i pyta - 'Marilyn Manson?! Przecież nie wyglądasz na tą, która słucha takiej muzyki'
Oczywiście nie pierwszy raz się spotkałam z takim stwierdzieniem. Czy na prawde to, że nie ubieram się na czarno, nie nosze glanów i ćwieków oznacza, że nie mogę słuchać Marylin'a Mansona, Rammstein, Metalici, Apocalyptici czy Fireball?
Pewnie, że nie tylko tego słucham, mój gust muzyczny ma wiele odcieni muzyka filmowa czy orkiestrowo-operowa i rock chrześcijański też do niego należą.
Ubieram się troche po dziewczęcemu, pastelowe kolory i zawsze dżinsy, gdy jest cieplej obowiązkowo sukienki (moja ulubiona - biała w różowe i zielone kwiaty). Najbardziej odważne kolory, które nosze (ale staram się je minimalizować) to zielony i czerwony. Uwielbiam różowe dodatki jak szalik, okulary czy słuchawki. Nie mam czarnych włosów (chociaż kiedyś chciałam) tylko blond.
Spytałam więc moją koleżankę, czego według niej mogłabym słuchać z takim wyglądem. Pierwsze co jej przyszło do głowy to piosenki w stylu Norah Jones i Eva Cassidy (których także słucham).
Grzecznie jej odpowiedziałam, że muzyka, której słucham nie odzwierciedla się w stylu mojego ubioru, mogłabym malować się jak Manson, ubierać jak Lindemann i grać w kultowym zespole jak Apocaliptica czy Metalica , ale po co na siłe upodabniać się do swoich idoli skoro ten styl wogóle mi nie pasuje a np. Mansona kocham za jego muzyke i kochałabym go nawet gdyby ubierał się w dżinsy i t-shirt, pozbył się swojego unikatowego makijarzu i przefarbował się na blond.
Mimo, że uważam moją odpowiedź za wyczerpującą ona nadal tego nie rozumie. Za każdym razem gdy nuce sobie piosenke Rammstein ona patrzy się i mówi "Nie moge pojąć jak ty możesz słuchać takiej muzyki".
Ja natomiast nie rozumiem czego ona nie rozumie.

Jeżeli mało jecie, macie zmiany nastrojów i wciąż tylko pragniecie leżeć w łóżkach, szczelnie okryci pierzyną, to wcale nie oznacza, że maci...

Cherry Crush

Jeżeli mało jecie, macie zmiany nastrojów i wciąż tylko pragniecie leżeć w łóżkach, szczelnie okryci pierzyną, to wcale nie oznacza, że macie okres (albo depresje - jeżeli jesteście facetami), te objawy mogą świadczyć o byciu zakochanym.
Szczerze nigdy nie myślałam, że zakocham się w kimś ze szkoły, ba nawet się przed tym broniłam.
Niestety, w połowie pierwszego semestru zaprzyjaźniłam się z pewnym chłopakiem z mojej klasy. Zaczęło się od zajęć praktycznych z zawodu, nasze komputery stały obok siebie, mieliśmy wspólne zainteresowania i aspiracje. Wiecie, niby taki banalny schemat, ale działa. Po jakimś czasie zaczął mnie niewinnie dotykać, poprawiać mi włosy, rozgrzewać mi dłonie swoimi, albo po prostu mnie przytulał.
W końcu zaprosił mnie do siebie. Pierwszy raz tylko siedzieliśmy i gadaliśmy, głaskałam jego puszystego kota i podziwiałam jego obrazy. Z dnia na dzień coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Chodziłam do niego prawie codziennie, leżałam na nim na jego niewygodnej kanapie i rozmawialiśmy bądź obserwowaliśmy kota. Gdy musiałam wracać do domu on odprowadzał mnie na przystanek, nawet gdy mocno padało osłaniał mnie ramieniem, a potem w oczekiwaniu na tramwaj stałam wtulona w niego podczas gdy on kładł swoją twarz na mojej głowie.
Dzięki niemu nie czułam się już taka samotna, nawet chodzenie do szkoły stało się znośne.
W styczniu weszliśmy na niebezpieczny temat. Seks.
On już miał za sobą swój pierwszy raz i drugi i trzeci.
Ja natomiast pozostawałam w swoim dziewictwie i dzielnie go broniłam.
Oboje pełnoletni, czuliśmy ten zew natury. Nikt i nic nie stawało nam na drodzę. Oprócz jednej osoby.
Mnie samej.
Może to staroświeckie, ale ja swój pierwszy raz chce przeżyć ze swoim mężem, po ślubie. I to samo mu powiedziałam. Przez jakiś czas próbował mnie przekonywać, ale ja nie jestem z tych co tak łatwo się poddają, nie złamie własnych zasad dla chłopaka, nie ważne jak bardzo bym go lubiła. W końcu pogodził się z tym i przez miesiąc wszystko między nami się układało. Do ferii zimowych.
Całe ferie się do mnie nie odzywał, pisałam, dzwoniłam i jeździłam do niego. Zablokował mnie na facebooku i w telefonie, a do domu nie wpuścił. Nie miałam cholernego pojęcia co się stało i przez dwa tygodnie bardzo mnie to dręczyło. Wracając do szkoły zastałam go uśmiechniętego od ucha do ucha. Gdy do niego podeszłam, spochmurniał ale nadal się nie odzywał. Jego kolega wyjaśnił mi, że jest na mnie o coś zły, ale nie wie o co. Ja wiedziałam tyle co on, bardzo mnie to dobiło, nie spałam i tylko próbowałam przypomnieć sobie co takiego złego zrobiłam. Męczył mnie tak jeszcze pare dni aż w końcu powiedział, że robił sobie ze mnie jaja. Rozumiecie??!! Przez cały ten czas mojej udręki on sobie ze mnie żartował. Wkurzyłam się i strasznie na niego nawrzeszczałam.
A on co zrobił? Obraził się na mnie o to, że się na niego zezłościłam. Od tego czasu minął już miesiąc, a on wciąż jest obrażony i olewa mnie.
Gdy chce z nim normalnie porozmawiać zasłania się kolegami.
Przybiło mnie to okropnie, nie chodziłam przez ponad dwa tygodnie do szkoły. Nie mogłam na niego patrzeć.
Jednak wróciłam do szkoły i próbuje udawać, że mnie to wcale nie rusza.
Ostatnio czuję się lepiej. Zrozumiałam, że dorosłość wcale nie oznacza w pełni dojrzałego mózgu.
Teraz jak go widze to mam ochotę się na niego rzucić i wydrapać mu oczy. A wiecie co jest najgorsze?
To, że ja wciąż jestem zakochana.

Wróćmy do tej dziewczyny (hersztu bandy śmieszków) Nazwijmy ją Natalia, (oczywiście nie mam nic do Natalek ale to było pierwsze imię, które...

Opis postaci

Wróćmy do tej dziewczyny (hersztu bandy śmieszków)
Nazwijmy ją Natalia, (oczywiście nie mam nic do Natalek ale to było pierwsze imię, które wpadło mi do głowy :3 Jeżeli uraziłam tym jakąś Natalie to przepraszam, ale jeśli jesteś Natalią, która pasuje do mojego poniższego opisu, to ciesze się że natrafiłaś na ten blog.)
Natalia, typowa przewodniczka, ładna, modna i przebojowa - jak tu jej nie kochać? No jednak można. To właśnie ta Natalia znajduje swoją ofiare i robi wszystko by uprzykrzyć jek życie w szkole. Ocenia cię ze wszystkiego. Nie podoba jej się twoja fryzura? Powie to wszystkim i pośmieją się razem. Nie lubi gdy się wychylasz? Zjedzie cię na facebooku i i ze szczegółami opisze co jest z tobą "nie tak".
Właśnie facebook. Najlepsza broń typowej Natalii. Jej komentarze pod twoimi postami ociekają sarkazmem, a jeżeli jej to wytkniesz to udaje że nie wie o co chodzi.
Typowa Natalia ma się za królową a swoich "przyjaciół" za poddanych.
To tylko podstawowy opis typowej Natali, ułatwi wam rozeznanie w terenie gdy będziecie chcieli zawrzeć przyjaźnie w nowej szkole, co będzie wam bardzo potrzebne by nie zwariować.
Na szczęście mam przyjaciółki, które mnie wspierają i zawsze stoją po mojej stronie, gdyż wiedzą jak bardzo, życie towarzyskie w szkole jest popieprzone.

Kolejny dzień w piekle. Mimo, iż piekło jest gorące to tu jest przeraźliwie zimno, ale nie chodzi mi o temperature (chociaż ten fakt jeszcze...

Siarczyste piekło

Kolejny dzień w piekle. Mimo, iż piekło jest gorące to tu jest przeraźliwie zimno, ale nie chodzi mi o temperature (chociaż ten fakt jeszcze bardziej zniechęca mnie do szkoły) mi chodzi o to, że ludzie są tu jak bezduszne demony które wysysają z ciebie resztki szcęścia i nadzieii a jedynym ratunkiem jest udawanie, że spędzanie czasu w szkole sprawia ci tyle przyjemności co jedzenie tarty z wiśnią (a uwierzcie mi że tarta z wiśniami z piekarni obok mojego mieszkania jest obłędna). Gdybym się poddała i przestała uczęszczać do tego czyśćca mieliby nade mną przewage, dlatego musze tu być bez względu na wszystko co sprawia że czuje się jak gdyby moja tarta z wiśniami spadła ze stołu wprost na niewytartą podłogę pełną błota po butach.
Najbardziej zadziwia mnie fakt obierania sobie przez dziewczyn ofiar. Szukają takiej, która da się im pożreć. Ale ja nie jestem ofiarą. Dumnie stoje z podniesioną głową i próbuje zabić ich wzrokiem.
Co mnie denerwuje?
Chyba najbadziej siedzenie w grupie i wyśmiewanie się z osoby niepopularnej. Dobra tak na prawde to nigdy się tym nie przejmowałam, czuje się lepsza od nich więc co mnie obchodzi ich zdanie na mój temat? Ale niekiedy mam silną ochote podejść do tej dziewczyny, hersztu bandy śmieszków, i wytargać ją za włosy.

Jestem oberwatorem. Wole siedzieć z boku tak żeby nikt nie zwracał na mnie uwagi. (chociaż jest to bardzo trudne, zwłaszcza gdy jesteś tak i...

Wprowadzenie

Jestem oberwatorem. Wole siedzieć z boku tak żeby nikt nie zwracał na mnie uwagi. (chociaż jest to bardzo trudne, zwłaszcza gdy jesteś tak idealną osobą że bije od ciebie łuna zajebistości i to pewne że wszyscy będą cię zauwarzać i nienawidzić z zazdrości xx )
I oczywiście obserwować. Obserwowanie ludzi to świetna zabawa, można dostrzec ich wady i zalety ale najbardziej interesują mnie ich wady. Niektóre zachowania z ich strony są monotonne i sztuczne, wymuszony śmiech i codziennie te same miny. Ciche szepty i głośny śmiech. W ich oczach widać pogarde w ich śmiechu wyczuwam ironie. Patrzą na mnie a ich usta wykrzywiają się i mówią "o nie to znowu ona".
Nawet gdy zwracają się bezpośrednio do mnie, (co zdarza się bardzo rzadko bo boją skonfrontować się ze mną twarzą w twarz, wolą "szeptać" między sobą tak bym "przypadkiem" mogła ich usłyszeć), nigdy nie mówią mi po imieniu, zawsze jestem dla nich "ona". W każdej klasie jest podobny schemat, różni się szczegółami czyli albo jest znośnie albo marzysz by dzierżyć siekiere w swoich dłoniach i wszystkich ich wyrżnąć. Ja osobiście należę do tej drugiej grupy.
Szkoła średnia dzieli się na liceum (3 lata) i technikum (4 lata). Jeżeli, jak ja, wybraliście drugą opcje to macie przesrane. Moje technikum wcale nie jest złe, zawód świetny, nauczyciele z powołaniem i nawet placówka przyjemna dla oka.
Nie to nie w szkole tkwi problem tylko w ludziach, którzy do niej uczęszczają...

Obsługiwane przez usługę Blogger.